piątek, 25 stycznia 2013

Ośle uczy

Plaża. Medytowałam. Prosiłam o mistrza. Był sierpień 2005 rok. Otworzyła mi się strona Czamma Ling. pojechałam do Wilgi.Raj. kolorowi ludzi. wspaniała atmosfera. nauki. co ten lam mówi? pomyślałam. on to chyba nie zna polskich kobiet. ja mu się oświecę w rok. wyjechałam. praktykowałam po 6 -8 godzin dziennie a za rok. pojechałam na następny retrit. Lama widzi mnie . uśmiecha się-transformacja-mówi. No tak było...tyle tylko , że pierwszy stopień oświecenia jakiego doznałam to taki, że moja głupota jest bezgraniczna, i że ośle uczy mam aż do samego nieba....taki był początek. Praktyka sprawiła że stałam się bezbronna ...moja skóra stała się wrażliwa jak u noworodka. myślałam że wszyscy przechodzą taki etap. nie rozumiałam dlaczego mnie odrzucają, denerwowałam się, jak to... ja praktykuję , chcę brać udział w retritach, chcę odpracowywać, a tu tak trudno się porozumieć...przestało być kolorowo...spadałam w dół..coraz mniej dawałam sobie radę z rzeczywistością, z rodziną. mimo to medytowałam dalej. wierzyłam, że przejdę kryzys. że to karma dojrzewa, wszystko się wokół mnie waliło.. a.potem Wojtek mi pomógł. zobaczył...to był punkt zwrotny..2010 rok już zaczęło być konstruktywnie...ale potem znalazłam innego lamę potem jeszcze innego. teraz studiuję szedrę. jestem spokojna i w środku coraz bardziej szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz