środa, 19 grudnia 2012

Pójdę do mojego Mongolczyka

już raz mi pomógł. Miałam zabiegi akupunktury. chyba tak się pisze. Sparaliżowało mi lewą stronę ciała ... byłam wtedy w wielkim stresie. nie mogłam się uporać z problemami rodzinnymi. Ważne było żebym dostała pracę. To była podstawa. Praca praca praca. afirmowałam. Maryśka zatelefonowała że dostałyśmy zaproszenie na otwarcie nowej telewizji. tak! tak! yes! to ten moment! ubieram się. zakładam czerwone zajebisto burdelowe lakierowane kozaki, pakuję dziecko. idziemy. A tam... gorące i zimne przekąski, panowie w garniakach i takie wysuszone biznes łómenki. Inny świat. Matyldka wskoczyła do balonów, a ja do fontanny czekolady i w pełnej rozkoszy smaków komponowałam przystawki. dostaję wizytówki, spotykam znajomych, gadam, ale to nie to... nie to . praca... praca i... nie ma...nic nie ma... spotkanie kończy się ..hmm.. po co ja tu jestem? ...odeszłam na bok. Matylda podrzuca balony. Zaraz wychodzimy. i wtedy... takim wolnym... krokiem..., patrzę, a tu zmierza do mnie piękny... dostojny... drapieżnik  męski i niskim ochrypłym głosem  przemówił:
 -  Witam. widzę że nie można się do pani dostać
-tak?
-cały czas jest pani oblegana
- to miłe, ale tak naprawdę przyszłam podziwiać pana sukces, to niezwykłe przedsięwzięcie
-jest tu miejsce dla pani
-o nie... ja w poniedziałek lecę do Holandii. zaprosiła mnie przyjaciółka i chcę tam zostać.
-jaka Holandia? powtarzam tu jest miejsce dla pani
- jeżeli jest to poważna propozycja. to już! natychmiast!
-ok. proszę
Przyszedł za moment w towarzystwie dwóch garniturków.
-Proszę zająć się panią. To jest prezes-wizytówka, a to kierownik działu- wizytówka, a to moja - wizytówka.
-ach...ja też mam. proszę- wizytówka.
-Kiedy zechciałaby się pani spotkać?
-Z tak przystojnymi mężczyznami to tylko w samo południe.
-jutro?
-yesss
-ok. zatem jesteśmy umówieni.
Wyszłam. Krzyczałam. Mam pracę. mammmmmmmm
W następnym tygodniu już prowadziłam zajęcia, ale nikt nie wiedział, że jestem chora . prowadziłam na początek zajęcia z jogi. i co? jak tu się wyrobić jak lewej ręki nie mogłam nawet podnieść do góry. poszłam do Mongolczyka.-
 Akupunktura. kładź się.
 Położyłam. ponakuwał mnie jak jeżozwierza.
- jak sie ciujeś?
-trochę mi gorąco..
odkręcił jedna igłę 
- a telaź?
- tak mi telepie serducho
Dokręcił następną igłę
-no i cio?
-już dobrze
- Ty siobie tu leź, a ja ide do paćjenta, ale duchowo jeśtem ź tobą. potem pzijde. nie rusiaj sie.
Zadzwonił minutnik. Mongolczyk wyjął igły, kazał mi iść do domu i poleżeć.Za tydzień przyszłam ponownie i jeszcze raz i byłam zdrowa.


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Przepłynęłam

dystans 1000 m na początek, potem jacuzzi , sauna. Poczułam cytryny. zrobię sok i dieta. dlaczego? to tylko albo aż 14mm w prawej piersi... hm. takie chwile zatrzymują i weryfikują wszystko co ważne i nieważne w życiu. miałam już takie momenty w życiu. pierwszy raz jak miałam 19 lat. wylądowałam na onkologii, potem myślałam że mam kilka chwil do przeżycia. co ja wtedy o nim wiedziałam, co wtedy wymyśliłam? no luzik, szaleństwo, niczym się nie przejmowałam, tak mijały lata i dopiero gdy uwierzyłam że mam jeszcze coś do zrobienia, poszłam dalej do szkoły... a teraz? co wymyśliłam? cytryny i zrzucenie kilku kilogramów... na zdrowie mi tylko to wyjdzie. nie mam czarnych myśli ale porządkuję otoczenie. wizualizuję 14 stycznia że nie będą musieli robić żadnej biobsji. nie będzie nic. pożyjemy zobaczymy. już mi się kiedyś udało uniknąć operacji coś 6cm po 1,5 miesiąca na 3 cm czyli nie operacyjne...ten dzisiejszy doktor był straszny.. powiedziałam mu że jest zero jedynkowy, a on że mu się filozofka trafiła.to pogadali my, ale na pożegnanie uśmiechał się i nawet był sympatyczny. powiedział żebym się nie przejmowała, ale on czuje się odpowiedzialny i chce sprawdzić do końca. po to jest ta profilaktyka. 12 lat nie byłam u doktora a teraz robię tyle badań. przegląd generalny. aaa już mi się nie chce pisać  o zdrowiu. dam radę tym doktorom i tej fantastycznej medycynie. dobry materiał na medytacje o nietrwałości. w końcu każdy umrze...a kiedy...no nie wiadomo.

niedziela, 16 grudnia 2012

Wracam do intymności bloga

mojego romansu z pisaniem. chwilowe epizody. przeczytałam. może być.tak jak we wszystkim i tu potrzeba pewnej systematyczności. ile się działo . jak się zmieniły sytuacje ile zdarzeń. byłoby interesujące gdybym opisywała te zdarzenia po kolei, ale życie było szybsze. tak usiąść i spisać to co wewnątrz i na zewnątrz to było trudne. ale pokrótce chociaż w punktach żeby znaleźć nitki do dnia dzisiejszego opiszę to co się wydarzyło. Oczywiście z weterynarzem nie wyszło, nie spotkaliśmy się ponownie. czasami zawraca mi głowę i napisze coś, potem zatelefonuje, ja się otwieram a on w nogi i go nie ma. Tak jak moja dobra kumpela powiedziała ,, cienki z niego Bolek "i   cokolwiek to znaczy to pasuje do niego.  Co do mojej wirtualnej znajomości Friderico, no to trwała ona z przerwami prawie 10 miesięcy. Te internetowe romanse są bardzo niebezpieczne. Niby ktoś jest a go nie ma. Jakbym zakochała się w jakimś idolu z gazetki. tyle tylko że są to ruchome obrazki i jeszcze to zjawisko z drugiej części globu gada do mnie. może to program komputerowy na skypie, który samotnym laskom mówi ,, kocham cię , jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie, to właśnie na ciebie całe życie czekałem ,ach... przyjadę do ciebie i jak ten książe z bajki o uwięzionej królewnie w wierzy , uwolnię cię. Słyszysz to ja Twój  i tylko Twój. aaaaaaaa" i poleciałam za swoją wyobraźnią. nie przyleciał, ale poleciał do innej, realnej do
Afryki Południowej...
ja płakałam, jak nastolatka ...płakałam. fajnie teraz mi się pisze. ha ha
A co z moim samaja? Przyjęłam na 6 miesięcy, ale trwały dłużej i nawet tak zintegrowały się z moją osobowością, że do tej pory są we mnie. To niezwykłe doświadczenie. Przyjęłam ślubowania buddyjskie na 4 paramity- nie zabijaj, nie kradnij, nie kłam, i dodatkowo celibat. I co się okazało? że w sumie z celibatem poszło mi gładko ( może wiek hi hi), nie kradnij- to również nie jeździj na gapę, pytaj się  jak masz coś pożyczyć, nie wyrzucaj z domu nie swoich rzeczy, nawet ich nie dotykaj. ta paramita uczyła mnie takiej grzeczności , elegancji i trochę była dla ludzi pracujących ze mną wówczas w biurze dziwna. ciągle się pytałam czy mogę to czy tamto pożyczyć  , użyć... a z tym kłamaniem było najtrudniej. okazało się, że taki ze mnie bajerant, tak koloryzuję opowiadam historyjki, które tylko w rdzeniu są prawdziwe, a ja dodaję tyle szczegółów, że prawie tej pierwotnej historyjki nie ma. faktycznie okazało się, że w niezłej bajce żyję- tak jak kiedyś Rejkowska napisała, że żyję w świecie magicznym. jej się to podobało i ludziom też, ale to nie było uświadomione przeze mnie. ta samaja pozwoliła mi zobaczyć świat który kreuję . Natomiast niby najłatwiej powinno mi pójść z paramitą - nie zabijaj. no tak proszę bardzo nie jem mięsa, wyłączając pudżę,
komara zdmuchnę, nie muszę polować, ale akurat z tą paramitą przeżyłam największą traumę, którą jeszcze nie do końca wylogowałam z siebie. jest ostatnia doba moich ślubowań 10 .IX wieczór idę spać i mam sen śni mi się że podchodzi do mnie mężczyzna, jest piękny, nagi, a ja w tym śnie mówię, że mam ślubowania celibatu i żeby odszedł. I śni mi się że będę miała jeszcze jedną ważną próbę. Budzę się i sobie myślę co to za próba, jakaś głupota mi się śniła. poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, potem idę na balkon , rozczesuję włosy , jest słońce, rozczesuję włosy i... patrzę  z głowy na taras lecą robaki- wszy! jestem cała zawszona. to niemożliwe. tak jest . po prostu obrzydlistwo. rozpłakałam się . zatelefonowałam do przcy, że mam wszawicę nie przyjdę. i co zrobić ? mam jeden dzień do końca samaja- nie zabijaj! jak ja głupia jestem- myślałam. no przecież chyba nie ma drugiej idiotki takiej na świecie. widziałam siebie w 3 a może nawet w 4 D. płakałam i nie wiedziałam co zrobić. usiadłam . przyjrzałam się jeszcze raz w sytuacji w której się znalazłam. jestem buddystką, wzięłam samaja... one miały mnie czegoś nauczyć, coś pokazać. no co pokazały kurwa- wszy, ja pierdolę, jaka ze mnie idiotka. Patrz ile agresji jest w tobie- mówi mój głos wewnętrzny. ja pierdolę nie wytrzymam tego. ! wykrzesaj z siebie współczucie...o matko!  i tak oto na serio przyjrzałam się temu robakowi co mi wyleciał z głowy . wzięłam go na ręce i mówię ,, oto wsza ludzka, jaka jest biedna, jaka nieświadoma, ja ją wyzwolę. współczuję  jej i zanosiłam każdą do ogródka. potem kilka razy brałam prysznic, a na drugi dzień wylałam preparat przeciw wszowy. do teraz mam jeszcze obsesję, chociaż jest już wszystko w porządku. Moja głowa jest czysta.